Recenzja książki Grażyny i Lecha Gałęzowskich

Polskie losy w Kanadzie

I poszedł z grabkami, z kosą,
I poszedł z gór swoich w dal…
W guńce starganej szedł boso…
Góralu, żal mi cię, żal! Góralu,
wróć znów do hal!

Nie wracali, pozostawali, by sprzedawać swoją siłę i budować na nowo życie wśród obcych.

Piękny dar od Grażyny i Lecha Gałęzowskich z Calgary wzbogacił naszą kolekcję poloników. Przesłana książka to drugi tom przygotowany przez pasjonatów z Calgary i owoc ich wieloletniej pracy. “In the Footsteps of Polish Settlers in Western Canada” to dokumentacja zachowanych pamiątek po polskich pionierach w zachodniej Kanadzie. Lech i Grażyna Gałęzowscy przebyli tysiące kilometrów w poszukiwaniu polskich śladów, niemych świadków historii: kościółków i kamieni nagrobnych. Przy okazji zbierali dokumenty, spisywali wspomnienia. Zebrali ogromną dokumentację fotograficzną, która ukazuje nie tylko historię osiedlenia Polaków w Kanadzie, ale wpisuje się w historię Kanady. Wydany kolejny tom jest zaproszeniem do podróży w czasie. Przy lekturze albumu uświadamiamy sobie, jaką drogę przebyła Kanada w tworzeniu własnego państwa i jak wielkim wysiłkiem emigrantów było to państwo budowane. Swój udział w tworzeniu struktur nowoczesnej Kanady wnieśli ciężką pracą Polacy. Historia pierwszych pionierów w Kanadzie datuje się od II połowy XIX wieku. Wygonieni przez nędzę i brak szans na godne życie decydowali się na porzucenie ojcowizny i podróż za chlebem. Wykorzystywani i nędznie opłacani w kopalniach lub w młynach zbierali pieniądze i za uciułane grosze kupowali małe farmy. Zaczynali od budowy własnej chaty i zagrody, ale własnym sumptem budowali równocześnie małe lub większe kościółki, które służyły również za miejsce spotkań i były często pierwszymi szkółkami dla przychodzących na świat dzieci. Dawały też siłę nowo przyjeżdżającym, gdyż uzyskiwali oparcie w stworzo- nych przed poprzedników małych wspólnotach. Z mapą i fragmentarycznymi zapiskami w ręku podążyli Gałęzowscy śladami zachowanych pomników, nagrobków, fundamentów.

Niektórych kościółków już nie ma, zostały kamienne fundamenty, grobowce usiane wśród traw z dobrze zachowanymi napisami. Inne są dobrze zachowane i służą jeszcze dzisiaj polskiej wspólnocie. Album nie jest tylko luźnym zbiorem fotografii. Zdjęciom towarzyszą bogate opisy miejsc z historycznym podłożem wyjaśniającym pow- stanie kościołów, opisy indywidualnych losów rodzin, ich historie. Interesującym dodatkiem jest pisany podczas podróży przez Grażynę pamiętnik.

Teksty są pisane w języku angielskim. Świetna lektura na wieczory zimowe, dostarczająca wielu wzruszeń i pokazująca jak silny potrafi być człowiek prowadzony nadzieję i wiarą. Dyrektor Muzeum Polskiego w Rapperswilu,

Anna Buchmann